Piękne lato

Ronię łzy w Ogrójcu
zraniona moja głowa
rozwarstwia się rozsadza
głośne szczekanie psa
ciche trele ptasie
krakanie
szum liści za oknem
okrzyki dezaprobaty
SEN-SA-CJA.
Wrze podziemne podniecenie,
chłop wrzeszczy w nocy przy mojej głowie.
Czeka mnie setka takich nocy.
Matka milczy, a brat nie powie prawdy.

Huk odrzutowy odkurzacza
niewidzialny kurz
kłęby kociąt
imaginację hipochondryka.

Gorzka kawa 
kolejny dzień lata
nic nie wiem 
i znowu nigdzie nie idę.
Chcę, by to było wielkie
i szczere!

Muchy odgonić natrętne,
zbyć je oszczerstwami,
ewentualnie zabić.

Piętnaście lat w gniewie
minęły już prawie trzy.
Dziecko płaczę
brat przekręca klucz w drzwiach,
a zaraz potem histeria małego psa.

Dźwięki zza ścian przypominają mi o powinności 
zmartwychwstania.
Jeśli to słyszysz to wiesz więcej ode mnie.
Ucieczka w rap jest też pozorna
zwali mi na kark karb problemów.
Chodzi o wszystko co najgorsze
być może po wszystkim będzie lżej.

Analizowałam to jak mogłam.
Marsz z lewej do prawej półkuli.
Mózg to boli.
Piękne lato
ostatnie moje takie.

Kruk domaga się karmienia.
Znam odpowiedź na zagadkę Sfinksa.
Wiem za dużo
wiem za mało.
Wyrzucę ten dziennik i ktoś go wygrzebie
ze sterty śmieci.
Zostawię
to ktoś poprawi za mnie błędy.
Błędy muszę sama popełnić i sama 
za nie zapłacić.

Kłęby dymu
oko się zamyka
żeby nie płakać.
Puenta rozpoczyna kolejny wers.
Pałęta się myśl o ulotności weny.

Trzask samochodowych drzwi,
odpalanie silnika,
ruszył w drogę.

Kobieta kicha nazbyt głośno,
rowery suną zbyt cicho.
Zatrzymują się, żeby przeczytać
co u mnie.
Co znowu u mnie?!
Nieraz mnie to nawet bawi
ale głównie denerwuję.

Mówią
że się nigdy nie zmienię.
Nie mówią
co i jak mam zmienić.
Stąd wiem, że to nie to
nie o to chodzi
niestety.

Opublikowano

w

przez

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *